Chuligaństwo na piłkarskich stadionach ma już  ponad 100 lat. Pod koniec XIX wieku na czele gangu stanął wywodzący się z  bogatej rodziny irlandzkiej Edward Hooligan. Jego przestępcze życie  dało początek terminowi "hooligans", które trafiło do większości  europejskich języków. Dzisiejsi "kibole" są prawnukami pionierów  stadionowego chuligaństwa. 
 Historia chuligaństwa rozpoczyna się 10 stycznia 1888 roku. Wtedy to  angielski dziennik "Athletic news" pisał: "Kilkutysięczna masa kibiców  zepchnęła część publiczności na płytę boiska. Grupa policjantów  zawzięcie pchała, biła pałkami i kopała niesfornych kibiców, z  idiotycznym uporem oddając się brutalnej walce." 
  Kiedy w 1923 roku na stadionie Wembley w Londynie podczas meczu na  boisko wtargnął tłum niezadowolonych kibiców, porządek i spokój mógł  zaprowadzić jeden policjant na białym koniu. Biedne dzielnice  angielskich miast były wylęgarnią futbolowych chuliganów. Podróżując po  Anglii "sobotni" chuligani z Londynu, Liverpoolu czy Manchesteru  niszczyli wagony, dworce i sklepy w drodze na stadiony. - Trybuny są dla  nas miejscem, gdzie możemy dowieść, że istniejemy, że w ogóle chodzimy  po ziemi. W tym okresie szczególną niesławę zdobyła sobie grupa  fanatycznych kibiców Manchesteru United o nazwie "Czerwona Armia". To  oni pierwsi nienawiść do londyńczyków uważanych za snobów przełożyli na  praktyczny język przemocy zgodnie z hasłem "Bij-zabij!".
Kiedy w 1923 roku na stadionie Wembley w Londynie podczas meczu na  boisko wtargnął tłum niezadowolonych kibiców, porządek i spokój mógł  zaprowadzić jeden policjant na białym koniu. Biedne dzielnice  angielskich miast były wylęgarnią futbolowych chuliganów. Podróżując po  Anglii "sobotni" chuligani z Londynu, Liverpoolu czy Manchesteru  niszczyli wagony, dworce i sklepy w drodze na stadiony. - Trybuny są dla  nas miejscem, gdzie możemy dowieść, że istniejemy, że w ogóle chodzimy  po ziemi. W tym okresie szczególną niesławę zdobyła sobie grupa  fanatycznych kibiców Manchesteru United o nazwie "Czerwona Armia". To  oni pierwsi nienawiść do londyńczyków uważanych za snobów przełożyli na  praktyczny język przemocy zgodnie z hasłem "Bij-zabij!". 
 Dopiero gdy na trybunach pojawili się skinheadzi, powiało grozą. Skini z  ogolonymi głowami, ubrani obowiązkowo w szelki i wojskowe buty,  symbolizowali bunt młodych i gniewnych. To oni też zaczęli  tworzyć  bandyckie kluby kibica. Wkrótce też polała się krew. W 1982 r. fanatycy  londyńskiej drużyny zostawili przy zwłokach zakłutej nożami ofiary  kartkę z informacją "Gratulacje, właśnie spotkałeś klub kibica West  Ham!" Gangi kibiców swoje groźby zamieniali w czyny. Najgroźniejsi byli  "Chelsea-Headhunters" czyli "Łowcy Głów" z londyńskiej dzielnicy  Chelsea, którzy na stadionach pojawili się jako tysięczna armia  chuliganów. Na wyposażeniu "Łowcy Głów" mieli kusze, miecze, siekiery,  maczugi, noże, kastety, a nawet pistolety. Z tymi narzędziami walki  zdobywali stadiony rywali. "Łowcy Głów" szczególnie nienawidzili Żydów,  którzy kibicowali innej londyńskiej drużynie - Tottenham. Ich wcale nie  interesował futbol, a mecze były tylko okazją do bijatyk i rozrób.  Złapane ofiary skalpowano, wycinano im nożem na plecach krzyże, a nawet  zabijano.
tworzyć  bandyckie kluby kibica. Wkrótce też polała się krew. W 1982 r. fanatycy  londyńskiej drużyny zostawili przy zwłokach zakłutej nożami ofiary  kartkę z informacją "Gratulacje, właśnie spotkałeś klub kibica West  Ham!" Gangi kibiców swoje groźby zamieniali w czyny. Najgroźniejsi byli  "Chelsea-Headhunters" czyli "Łowcy Głów" z londyńskiej dzielnicy  Chelsea, którzy na stadionach pojawili się jako tysięczna armia  chuliganów. Na wyposażeniu "Łowcy Głów" mieli kusze, miecze, siekiery,  maczugi, noże, kastety, a nawet pistolety. Z tymi narzędziami walki  zdobywali stadiony rywali. "Łowcy Głów" szczególnie nienawidzili Żydów,  którzy kibicowali innej londyńskiej drużynie - Tottenham. Ich wcale nie  interesował futbol, a mecze były tylko okazją do bijatyk i rozrób.  Złapane ofiary skalpowano, wycinano im nożem na plecach krzyże, a nawet  zabijano. 
  Zaraźliwy angielski wirus pojawił sie również w Europie. 20 maja 1985  roku był dniem, który wstrząsnął europejskim futbolem. Podczas finału  Pucharu Mistrzów pomiędzy Juventusem Turyn i Liverpoolem angielscy  kibice zamienili stadion Heysel w Brukseli w cmentarz. Na trybunach  podczas bójek pomiędzy zwolennikami obu klubów zginęło 39 młodych ludzi,  a 450 odniosło rany. Prawdą jest jednak, że większość ofiar  śmiertelnych to ludzie stratowani przez tłum w ciasnych sektorach. Jeden  z Anglików odpowiedzialny za mord na Heysel powiedział: - Nienawidzę  ludzi. Nienawidzę społeczeństwa, niczego nie żałuję! Jestem psem, który  potrafi tylko śmiertelnie kąsać! Odpowiedział mu piłkarz Juventusu  Antonio Cabrini: - Wstydzę się, że jestem piłkarzem i gram dla  morderców! Rzeź w Brukseli nie była przestrogą.
Zaraźliwy angielski wirus pojawił sie również w Europie. 20 maja 1985  roku był dniem, który wstrząsnął europejskim futbolem. Podczas finału  Pucharu Mistrzów pomiędzy Juventusem Turyn i Liverpoolem angielscy  kibice zamienili stadion Heysel w Brukseli w cmentarz. Na trybunach  podczas bójek pomiędzy zwolennikami obu klubów zginęło 39 młodych ludzi,  a 450 odniosło rany. Prawdą jest jednak, że większość ofiar  śmiertelnych to ludzie stratowani przez tłum w ciasnych sektorach. Jeden  z Anglików odpowiedzialny za mord na Heysel powiedział: - Nienawidzę  ludzi. Nienawidzę społeczeństwa, niczego nie żałuję! Jestem psem, który  potrafi tylko śmiertelnie kąsać! Odpowiedział mu piłkarz Juventusu  Antonio Cabrini: - Wstydzę się, że jestem piłkarzem i gram dla  morderców! Rzeź w Brukseli nie była przestrogą. 
 Wkrótce zachorowała cała piłkarska Europa. W Hiszpanii dwóch band  "Boixos" z Barcelony i "UltraSSur" z Madrytu bał się cały futbolowy kraj.  Ile są warci pokazali, gdy do Madrytu przyjechali ze swoją  reprezentacją dumni chuligani z Wysp Brytyjskich. Jeden z przywódców  hiszpańskich Ultras wyznał: - To był najwspanialszy widok mojego życia.  Przed nami angielskie barany uciekały tratując się wzajemnie. Teraz  marzymy o potyczce z chłopakami z Hagi. Podobno oni też są dobrzy. 
  Polscy szalikowcy w ostatnich latach dogonili europejską czołówkę.  Polscy "Łowcy Głów" mówili: - ZOMO stosuje gaz łzawiący, a my petardy i  butelki z benzyną. Przecież musimy się bronić przed psami. Atakujemy ich  łańcuchami, łomami, nożami. Każdy prawdziwy kibic powinien upuścić  trochę obcej krwi. Jeden z kibiców powiedział: - Zadymy były, są i będą.  Rzadko oglądamy mecze, drużyna ma wygrywać na boiskach, a my kibice na  trybunach.
Polscy szalikowcy w ostatnich latach dogonili europejską czołówkę.  Polscy "Łowcy Głów" mówili: - ZOMO stosuje gaz łzawiący, a my petardy i  butelki z benzyną. Przecież musimy się bronić przed psami. Atakujemy ich  łańcuchami, łomami, nożami. Każdy prawdziwy kibic powinien upuścić  trochę obcej krwi. Jeden z kibiców powiedział: - Zadymy były, są i będą.  Rzadko oglądamy mecze, drużyna ma wygrywać na boiskach, a my kibice na  trybunach.
              Z kart historii: Edward Hooligan i początki stadionowych zadym
          
        To od niego się rozpoczęło ponad 100 lat temu. Jego przestępcze życie dało początek terminowi "hooligans", który trafił do większości europejskich języków. Można powiedzieć, że jest to tekst który obiegł wszystkie "ziny" z lat 90-tych.
 
             
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
                     
         
             
       
       
       
       
       
                             
                             
                             
                             
                             
                             
                             
                             
                             
                             
                             
                            